Ze Stanów Zjednoczonych wróciłam kilka miesięcy temu, ale jednak ta wyprawa została mi mocno w pamięci i często wracam do niej wspomnieniami. Im dalej od wyjazdu, tym bardziej tęsknię za powrotem. Człowiek jest przekorny i nigdy nie jest zadowolony z tego, co ma w danym momencie, a jak mu się to odbierze, to zaczyna tęsknić. Za wszystkim. Kiedy widzę na blogach jakieś zdjęcia z Nowego Jorku, poznaję miejsca czy kojarzę oznaczenia drogowe, to nie mogę się doczekać, kiedy znów tam będe, mimo że będąc tam narzekałam na tłumy, upały i inne rzeczy. Nie wspomnę już o zachodnim wybrzeżu bo za Seattle tęsknię najbardziej i czuję, że jeszcze mam tam wiele do zobaczenia.
Ponglish - co to takiego?
Dzisiaj wrócę do tematu Polonii nowojorskiej i języka "polisz-inglisz" oficjlnie zwanego "ponglish". Tak jak wspominałam już kiedyś, Polacy którzy długo mieszkają w Nowym Jorku nie mówią taką czystą polszczyzną, jak w Polsce. Zawsze mnie to denerwowało i wyprowadzało z równowagi. Uważałam, że szpanują tym, że nauczyli się trochę angielskiego i udają, że nie mogą przypomnieć sobie prostych słów. Jednak teraz wiem, że działa to troszkę inaczej. Kiedy na co dzień używamy angielskiego i w tym języku wiele nazw jest krótszych, prostszych i jednowyrazowych to łatwiej nam i szybciej do głowy przychodzą te właśnie słowa. Czasem dłuższa chwilę nam zajmie zanim przypomnimy sobie słowo po polsku, bo ciągle słyszymy, czytamy te nazwy po angielsku, a niektóre z nich nawet nie mają typowych polskich odpowiedników. I kiedy chce się użyć tych angielskich w polskim zdaniu, trzeba je też odpowiednio odmienić przez polskie przypadki, dlatego wymowa też jest kompletnie spolszczona i z prostych słów czasami wychodzą zabawne twory, nie wiedzieć czemu często rzeczowniki zmieniane są na rodzaj żeński, jak na przykład "baksa", czy "sajna", ale to tym za chwilę.
Jako filolog i pasjonat językoznawstwa uważnie obserwuję te zjawiska, czasem notuję, szukam pochodzenia tych słów i zastanawiam się dlaczego Polacy akurat tak to odmieniają, a nie inaczej. Nie oceniam i nie krytykuję, ponieważ to mnie bardziej fascynuje niż razi i w podobny sposób powstawał i cały czas powstaje, bo się zmienia, nasz język polski w Polsce. W dziesiątkach tysięcy słów można liczyć zapożyczenia, głównie z łaciny, greki, niemieckiego, francuskiego, angielskiego czy włoskiego, które już dawo weszły do naszego języka i nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nie pochodzą z języków słowiańskich.
Słownik języka nowojorskiej Polonii
Tak to już jest. Ale przejdę do rzeczy. Najpierw podam listę słów, które mnie urzekły i zostawię ją Wam bez tłumaczenia. Spróbujcie sami odgadnąć, co te słowa znaczą. Starałam się zapisać fonetycznie, tak jak jest to wymawiane, więc nie będzie to fonetyczny zapis z jezyka angieskiego, ale spolszczona odmiana i wymowa. Kto odgadnie wszystkie? Poniżej możecie znaleźć tłumaczenia (w danym kontekście) tych słów, które najbardziej zapadły mi w pamięci:
syrio, gabeć, insiurans, zczardżować na fi, wyprintować, apoitment, skonfjuzować, kłodra, tiket, bejsment, sajna, baksa, śrymsy, jard, szakinbak, hjumid, arkondyszyn, likiernia, dacyt, ejsi, dziong, kakroć, korner.
Część z nich jest prosta, ale podejrzewam, że z niektórymi możecie mieć mały problem.
Co chcesz na śniadanie? Może być mleko z syriem?
SYRIO [ang. cereal] - płatki na mleko
Moje ulubione słowo, którego czasem sama używam, trochę na przekór, a trochę dlatego, że jest o wiele krótsze od polskiego i jednocześnie bardziej ogólne. Płatki zawsze kojarzą mi się z kształtem płatków i nie wiem czy na przykład te kulki też mogę nazwać płatkami.
Weź tą baksę z bejmentu i wyrzuć do gabecia na jardzie, tam na kornerze, bo nam się kakrocie zalęgną.
BAKSA [ang. box] - pudełko, skrzynka
BEJSMENT [ang. basement] - piwnica
GABEĆ [ang. garbage] - śmieci
JARD [ang. yard] - w tym kontekście ogródek przy domu, ale też jednostka miary
KORNER [ang. corner] - róg albo kąt
KAKROĆ [ang. cockroach] - karaluch
Idę wyprintować dokumenty, bo jutro mam apojtment w sprawie mojego insiransu.
WYPRINTOWAĆ [ang. outprint] - wydrukować
APOJTMENT [ang. appointment] - spotkanie, wizyta
INSIURANS [ang. insurance] - ubezpieczenie
Insiurans to ubezpieczenie. Tam nikt nie używa polskiego słowa. Po prostu łatwiej jest mówić tym słowem, jakie mamy na dokumentach, a poza tym "insiurance" ma trochę inne zasady niż nasze ubezpieczenia, więc bezpieczniej używać tego konkretnego słowa.
Nie zauważyłem sajny i zaparkowałem tam, gdzie nie wolno, musze teraz zapłacić tiketa, bo mnie zczardżują na dodatkowe fi.
SAJNA [ang. sign] - znak
TYKET [ang. ticket] - mandat
ZCZARDŻOWAĆ - [ang. charge] - pobrać (opłatę za coś)
FI - [ang. fee] - opłata
Czułam się skonfjuzowana, kiedy patrzyłam na te wszystkie budynki i nie wiedziałam w którą stronę poszła moja mama.
SKONFJUZOWANY [ang. confused] - zdezorientowny, zmieszany, zażenowany, zagubiony
Skonfjuzowany to też jedno z moich ulubionych słów. W języku polskim nie mamy idealnego odpowiednika, bo nie dokładnie chodzi nam o zdezorientowany, zmieszany albo zażenowany, a często nam go brakuje, więc lepiej użyć spolszczonego "confused".
Ale dzisiaj gorąco i jeszcze ten hjumid, włącz erkondyszyn.
HJUMID [ang. humid] - wilgotność (powietrza)
ERKONDYSZYN / EJSI [ang. air-condition / AC] - klimatyzacja
Pójdę do likierni po wino i kupię po drodze śrymsy na kolację.
ŚRYMSY [ang. shrimps] - krewetki
LIKIERNIA [ang. liquor store] - sklep alkoholowy
- Czy mogłaby mi pani rozmienić to na kłodry i dać jeszcze jednego szakinbaka na te dziongi?
- Proszę, coś jeszcze?
- Dziękuję, dacyt.
KŁODRA [ang. quarter] - ćwierćdolarówka
SZAKINBAK [ang. shopping bag] - reklamówka
DZIONG [ang. junk] - coś niepotrzebnego, śmieć
DACYT [ang. that's it] - to tyle, to wszystko
I dacyt.
A czy Wy znacie tego typu słowa? Podajcie w komentarzach. Chciałabym poznać ich więcej, bo pewnie nie zdążyłam wszystkich wyłapać, albo zapamiętać.