niedziela, 8 grudnia 2019

Najlepszy prezent zero waste, czyli mój antyprezentownik.



Temat prezentów jest dla mnie ważny, głównie z takiego powodu, że nie lubię ich dostawać. Dawać lubię, ale tylko wtedy, gdy jestem pewna, że idealnie trafiłam. A z taką pewnością bywa jednak różnie.

Niedługo Święta Bożego Narodzenia. Ten czas jakoś tak działa, że chciałoby się coś komuś kupić, podarować, może tak dla zasady, może dlatego, że ta cała atmosfera świąt nam się udziela, muzyka, zapachy, ładne przedmioty. Choć są i tacy na których działa to odstraszająco, a  niektórym wystarczy po prostu karmić się samą tą atmosferą. To tez jest fajne.

Prezenty dawano od zarania dziejów. Na różne okazje - w odwiedziny, na ślub, przy ważnych wydarzeniach, jak narodziny dziecka i przy świętach. Dawniej prezentami były głównie rzeczy, których potrzebowano, często jedzenie, ubrania lub po prostu cenne rzeczy, jak złoto. Kiedyś łatwiej było komuś coś wybrać, bo wszystkiego było mało,
ludzie mieli podobne potrzeby, wielu rzeczy brakowało i wszystko mogło się do czegoś przydać, bo nie było jeszcze fabryk produkujących masę niepotrzebnych przedmiotów.  Zdarzały się też symboliczne prezenty, ale nie symbolizowały one jak teraz, samego podarowania czegoś, żeby było zaliczone, a coś ważniejszego. Na przykład talizmany chroniące przed złymi demonami, w które mocno wierzono. Wszystko dawniej miało jakieś przeznaczenie, sens, cel i każdy wiedział, jak się z tym obchodzić. Nie istniały prezenty "sztuka dla sztuki". W czasach PRL-u też z trafionymi prezentami było łatwiej, bo sklepy świeciły pustkami. Wtedy nie musiano przejmować się niedopasowanym zapachem perfum czy kolorem rajstop, a raczej tym, by w ogóle udało się to jakoś zdobyć. Rzeczy było mało, wiele osób nosiło to samo, nikt się tym nie przejmował, każda rzecz mogła się przydać.

Problem z prezentami zaczął się kiedy nagle w sklepach pojawiło się praktycznie wszystko, ludzie zaczęli też posiadać więcej, jednocześnie oczekując więcej od osób obdarowujących ich prezentami. Zaczęto kupować masę niepotrzebnych rzeczy, często są to prezenty kompletnie nieprzemyślane, kupione w ostatniej chwili, bo trzeba coś dać.  Już chyba czasem wolelibyśmy dostać same szczere życzenia, nicż coś kupionego na siłę, kompletnie nie od serca.

Takich nieprzemyślanych prezentów jest coraz więcej. Ludzie mają coraz mniej czasu dla innych, coraz mniej się ze sobą znają i podarunkiem raz do roku chcą to wszystko nadrobić. A w kwestii osób bliskich, naprawdę ważne jest co i w jaki sposób dajemy.

Tak bardzo mnie to rusza, kiedy myślę o zanieczyszczeniu świata i zagubieniu się w tym całym kupowaniu. O konsumpcjonizmie, kulcie kupowania. No i dawniej wielu rzeczy się potrzebowało i chciało, teraz wielu rzeczy się tylko chce i od razu się je ma. 

A co jeśli chcemy być ekologiczni, zero waste, jednocześnie podarować prezent, z którego bliska osoba będzie zadowolona, a my nie poczujemy, że ziemia przez nas cierpi i konsumpcjonizm rośnie sobie w najlepsze? Podarujmy po prostu pieniądze. Będzie ekologicznie i na pewno trafimy w gust. Bez sensu jest dawać coś, co się nie przyda lub nie mamy pewności, że się przyda. Bezsensu jest też coś narzucać i stwarzać niezręczne sytuacje. Każdy najlepiej sam wie, czego chce. Niektórzy może myślą, że dawanie dzieciom, czy wnukom pieniędzy to pójście na łatwiznę, bo nie trzeba latać za prezentami, ale moim zdaniem to właśnie docenienie jego potrzeb, docenienie tego, że sam jest odpowiedzialny i najlepiej będzie wiedział jak tym gospodarować. To też uczenie dziecka od najmłodszych lat gospodarowania pieniędzmi. Jeśli wyda na głupoty, nie będzie miał na ważniejsze rzeczy w przyszłości i tym samym szybciej to zauważy nauczy się zarządzać swoimi środkami. Bardzo często dostawałam pieniądze, które sobie składałam na kupkę i jak już byłam starsza, to korzystałam z tych oszczędności. Czułam się dobrze z tym, że mam jakiś gorsz, a nie stertę zabawek albo ciuchów z których już wyrosłam. No i dawanie pieniędzy to dawanie podwójnego prezentu. Ten drugi jest w momencie, gdy obdarowany sobie za to coś kupi. 

Wiadomo, że nie każdemu wypada dawać pieniądze, szczególnie tym starszym od siebie osobom. Ale czasem jednak wypada coś podarować. Tutaj najbezpieczniejsze będą produkty spożywcze. Jeśli pije alkohol to mamy problem z głowy, jeśli lubi słodycze to także. A bezpiecznie będzie też podarować herbatę, kawę, dobre przetwory lokalne, których teraz jest dużo na rynku, słój miodu albo zdrowy sok. Nawet jeśli obdarowany niekoniecznie to lubi, zawsze będzie miał czym poczęstować gości, a są to produkty o długiej dacie ważności więc mogą postać, można je do czegoś zużyć. Nie są to rzeczy drogie, nie zobowiązują i nie zanieczyszczają Ziemi tak, jak różne niepotrzebne sprzęty i plastikowe gadżety. 

Spotkałam się też z kilkoma rodzajami prezentów, których moim zdaniem powinniśmy unikać, jeśli mają być niespodzianką z nikim wcześniej nie ustaloną. Bardzo popularne ostatnio stały się karty podarunkowe i vouchery. O ile dla kolegi z pracy może to być dobrą opcją, to otrzymanie takiej karty od bliskiej osoby, jest trochę przykre. Z jednej strony pokazujemy tym prezentem, że nie znamy bliskiego na tyle, żeby wiedzieć co mu podarować, ale z drugiej strony narzucamy co lub gdzie ma sobie kupić. To jakby pokazanie, tego, że nie interesuje mnie czego potrzebujesz, ale nie ufam ci na tyle żeby dać ci po prostu pieniądze, wolę kontrolować twoje wydatki. To trochę jak z żebrakami, którym ludzie nie chcą dawać pieniędzy, bo nie daj Boże wydadzą je na wino zamiast na chleb. Bo wydaje nam się, że my najlepiej wiemy czego w danym momencie powinni potrzebować. Chcemy dajemy, nie chcemy, nie dajemy na tym koniec. 

Kurs, wyjazd, czy bilet na koncert to według mnie jest jeden z gorszych prezentów, jakie można dostać, oczywiście jeśli nie jest ustalony wcześniej. To jest narzucenie komuś tego kiedy i jak ma spędzić czas. Może zdarzyć się tak, że akurat nie może wtedy z tego skorzystać, nie dostanie urlopu, ma już inne plany, albo będzie musiał  je specjalnie zmieniać wystawiając przez to inne osoby. Często takich prezentów po prostu się nie wykorzystuje, przepadają i smutno jest wtedy obu stronom.

Zdarzyło mi się też spotkać z prezentami nabytymi na popularnym portalu zniżkowym. Często są to prezenty nawiązujące do tych wcześniejszych, ale mają też inna wadę, nad którą warto się zastanowić. Kupując prezent w taki sposób, na promocji, pokazujemy, że chcieliśmy zaoszczędzić na obdarowywanej osobie. Nie jestem za tym, żeby kupować coś drożej, jeśli można taniej, ale jednak z tym wiąże się jeszcze inna kwestia. Dobrze jest wcześniej znać usługę i sprawdzić jak wygląda ona na kuponie promocyjnym, bo ogłaszają się tam firmy, które po prostu z jakiegoś powodu nie mają wielu klientów oraz kupony zniżkowe traktują często jak gorszy sort. Oferują gorsze pokoje w hotelu, udostępniają najgorsze godziny usług albo w ogóle utrudniają umówienie się na wykonanie usługi. Może poszukajmy w tym wypadku po prostu poszukajmy czegoś innego, tak, żeby każdy był zadowolony.

Książki, kosmetyki, ubrania, rękodzieło, czy dodatki do domu też nie są zbyt dobrym pomysłem. nigdy nie mamy gwarancji, że trafimy w gust, nawet jeśli wydaje nam się że tak, to jednak gusta ludzi się zmieniają. Dodajmy do tego to, że są to przedmioty materialne, więc takim nietrafionym tylko zaśmiecimy świat, bo przyjęło się, że głupio prezent oddać komuś innemu, czy sprzedać.

W takim razie jaki jest najlepszy prezent? Taki, który do niczego nie zobowiązuje, nic nie narzuca, nie wprowadza w zakłopotanie, nie zmusza, nad którym dający nie chce mieć kontroli i który daje wolność i sprawia oczywiście szczerą radość obdarowanemu. Dajemy coś z serca i nie powinniśmy nawet oczekiwać ''dziękuję'', bo w innym wypadku może zastanówmy się szczerze, czy chcemy w ogóle dawać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie bój się smutku, on daje równowagę.

Taki to teraz trochę dziwny czas mamy. Z jednej strony dużo spokoju, czasu z bliskimi, ze sobą, a z drugiej jakiś wewnętrzny niepokój...