środa, 7 marca 2018

jak faktycznie ten Nowy Jork wygląda


Kilka dni temu wylądowaliśmy w Nowym Jorku. Zamierzamy tu spędzić trochę czasu i powoli zaczynamy zaznajamiać się miastem. Pierwsze wrażenia po części już za nami, ale jednak ciągle przed nami, bo co krok odkrywamy coś nowego, nawet w najbliższej okolicy. Wiem, że to wszystko za kilka dni już przestanie być dla nas dziwne, zaskakujące czy nawet ciekawe, dlatego opiszę kilka pierwszych wrażeń jakie odniosłam. 


ZAPACH POWIETRZA
Najdziwniejszą rzeczą na samym początku był dla nas sam zapach powietrza. Czuliśmy go wieczorem po przyjeździe i na drugi dzień. Teraz już się przyzyczaiłam i dla mnie go nie ma, ale miałam wrażenie, że powietrze pachnie tutaj, jak na klatce schodowej w bloku, kiedy ktoś gotuje obiad. Pachnie tak wszędzie.


NIEOBCOŚĆ
Jestem też pod dużym wrażeniem tego, jak  się tu czuję. Pomimo że jestem 7000 km od domu, za oceanem, czuję się tu mniej obco niż w jakimkolwiek europejskim kraju. Pomijając już fakt, że na ulicy częściej słyszę język polski niż angielski i dookoła mnóstwo polskich szyldów, to ogólnie jest tu taka różnorodność ludzi i kultur, że nie da się czuć tutaj obco, bo każdy jest jakby obcy.


NAWIGACJA
Prawie wszystkie ulice przecinaja się tutaj pod kątem prostym i często ich nazwy są kolejnymi numerami, dlatego nawigacja tutaj jest zaskakująco prosta. Wystarczy na mapie spojrzeć ile przecznic i w którą stronę trzeba iść i nie ma opcji, żeby się zgubić. To rozwiązanie w polskich miastach nie ma racji bytu, bo trzeba by było wszystko przebudowywać, ale przy budowaniu miasta od nowa, jest dużym ułatwieniem. Wkurzające jest tylko to, że nie można skrócić sobie drogi na ukos a większość dróg jest jednokierunkowych, więc czasem trzeba się najeździć w kółko, jak zgubimy drogę.


SAMOCHODY
A propos jeżdżenia autem, to ciezko spotkać tu dwa jednakowe samochody. Ogromna różnorodność. Jest wiele nieznanych mi marek ale też modeli. No i duże samochody są tu naprawdę duże.


PRALNIE
Sa też rzeczy, które może dla wielu są wiadome, można je zaobserwować na filmach, ale przyzywczajamy się do nich tak szybko, że często zapominamy o nich zdając relacje z podróży, albo radząc komuś przed wyjadem. Jedną z takich rzeczy jest to, że mieszkańcy Nowego Jorku nie mają w domu pralek. Wszyscy korzystaja z pralni, które można spotkać na każdym rogu ulicy. Dla nas jest to dziwne, bo jesteśmy przyzywczajeni do częstego prania, czasem nawet wieczorem przypominam sobie, że potrzebuję uprać coś na rano i nastawiam pralkę. Tutaj się tak nie da. W pralni trzeba czekać na swoje pranie i jakoś zająć sobie czas, więc jest tam wifi i miejsce do siedzenia, można też odebrać je jak się upierze. Dla nas to dziwne, ale tutaj całkiem normalne. Jest to spowodowane tym, że właściciele wynajmowanych mieszkań boją się zwarć i przecieków, poza tym taki system to duża oszczędność wody, energii i miejsca w mieszkaniach. 


TAX
Drugą taką rzeczą jest tax, czyli podatek doliczany do wszystkich zakupów dopiero przy kasie. Trzeba pamiętać o tym, że ceny na produktach są bez podatku i finalnie zapłacimy za nie trochę więcej. Różnica nie jest duża, bo to koło 8% od ceny, ale jednak na początku może to zadziwić.


INTERNET
Zauważyłam też, że korzystanie z internetu odbywa się tu na trochę innym poziomie niż u nas. Pewnie nie jest to regułą, ale znam w Nowym Jorku ludzi z różnych środowisk i zauważyłam, że nie korzystają oni z niego tak biegle, jak my. Nadal funkcjonują tu ogłoszenia w gazetach, zawieszone na drzwiach lokali, ewentualnie na stronach z ogłoszeniami. Wypłaty przekazywane są na czekach, a nie przelewem na konto, a takie usługi, jak potwierdzenie rezerwacji biletu czy załatwienie jakiejś sprawy bankowej, Amerykanie robią telefonicznie lub osobiście, a nie tak jak my przez internet. Pewnie nie jest to regułą, ale spotkałam się z tym wiele razy. Odnośnie internetu, trzeba też pamiętać o tym, że w europejskich telefonach często może nie działać internet LTE, szczególnie w tych starszych niż 4 lata. Ale temat internetu mobilnego w Ameryce to już zupełnie inna sprawa. Wszędzie można złapać szybkie wifi, a mobilny internet jest drogi i ułomny. Po powrocie już nigdy nie będę narzekała na prędkość neta w Polsce. 


MAGAZYNY
Zawsze zastanawiałam się jak wygląda Nowy Jork, tak normalnie, spacerujc po nim. W filmach widać zazwyczaj Manhattan, Central Park i urocze uliczki z kamienicami, ewentualnie w filmach akcji jakieś opuszczone budynki i magazyny. I właśnie te magazyny, opuszczone zakłady pracy, bardzo stare i ogromne, to większość tego, co widzimy oddalając się trochę od popularnych miejsc. Są nieodremontowane i opuszczonych, pomimo iż cena za metr kwadratowy tutaj jest horrendalna. I to jest spora część "centrum" i okolic. Tak zapamiętam Nowy Jork.


IMPERIALNE JEDNOSTKI
Ciężko na początku przyzywczaić się do tego, że nie mamy metrów, kilogramów, stopni Celsjusza, czy litrów. Trzeba się przestawić, mieć ściągawkę, a dla mnie najłatwiej, kiedy się da, po prostu patrzeć tak na oko i powoli się tego uczyć. O ile mile, stopy i cale można jakoś ogarnąć, galony i uncje też, to przelicznik stopni z Celsjusza na Fahrenheita jest dla mnie tak dziwny, że muszę wkuć na pamięć ile to jest ciepło, a ile to zimno i może jakoś przetrwam.



POLISZ-INGLISZ
Ostatnia rzecz, z pierwszych wrażeń, to używanie polisz-inglisz. Wiele zwrotów z tego "języka" było mi znanych i jakoś nie były dla mnie niczym dziwnym, ale dla kogoś, kto nie ma rodziny, czy znajomych w Polonii w USA, może być dziwne, śmieszne, a nawet wkurzające. Jednak po przyjeździe tutaj, zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę po prostu praktyczniej używać polisz-inglisz, bo po co mówić "ćwierćdolarówka", jak możNa powiedzieć po prostu "kłodra", po co mówić "płatki na mleko", jak można powiedzieć "syrio", albo zamiast "kosz na śmieci", to "gabeć". Wiele polskich odpowiedników jest dłuższych, a kiedy mówi się cały czas po angielsku to szybciej te angielskie słowa w polskim przychodzą do głowy, szczególnie na rzeczy, których w Polsce nie mamy. Na ten temat zrobię w przyszłości osobny wpis. 


A tymczasem zapraszam do odwiedzania mojego instagrama, na którym pojawiać sie będa kadry z Nowego Jorku, ale takie moje, niekoniecznie pocztówkowe: dziadowska

2 komentarze:

  1. Piękna pocztóweczka, aż chce się tam być

    Zapraszam do siebie.
    Miłego wieczoru!! xx Bambi

    OdpowiedzUsuń

Nie bój się smutku, on daje równowagę.

Taki to teraz trochę dziwny czas mamy. Z jednej strony dużo spokoju, czasu z bliskimi, ze sobą, a z drugiej jakiś wewnętrzny niepokój...