W tym roku pierwszy raz suszyłam zioła. Głównie na herbatki i napary do włosów. Popakowałam je w słoiczki i poustawiałam w szafce. Dużą satysfakcję daje robienie sobie herbatki z kwiatków i liści, które samemu się zbierało, przywołując tym wspomnienia miejsc.
Ususzyłam trochę orzecha włoskiego i pokrzywy, żeby w ostudzonych naparach płukać włosy. Robiłam tak ze świeżych liści i dawało efekty, włosy były mocniejsze, bardziej błyszczące i wyglądały zdrowiej.
Szałwii używałam jako toniku do twarzy. A z suszonych liści morwy białej będę parzyć herbatkę, o której pisałam już wiosną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz